niedziela, 9 listopada 2014

Rozdział 3

   Następnego dnia Rachael ciągle miała w głowie ten dziwny sen. Nie mogła się skupić na zajęciach i nawet oblała test z matematyki. Irytacja i frustracja narastały w niej z każdą możliwą chwilą. Zawzięcie główkowała, nie mogąc myśleć racjonalnie.
-E ty! Śpiąca królewno, mogłabyś się przesunąć? - usłyszała tak bardzo znienawidzony głos, który należał do Amelie. Dziewczyna zamrugała kilka razy i rozejrzała się dookoła. A tak, rzeczywiście blokowała kolejkę do szkolnego sklepiku. Zmroziła dziewczynę wzrokiem i bez słowa odeszła. Usiadła na ławce przy jednym z automatów, gdy zobaczyła jak Amelie ostro flirtuje ze Scottem. Zaklęła kilka razy pod nosem i za pomocą jednego prostego zaklęcia sprawiła, iż oddech Am był tak okropny, że Scott w sekundzie się ulotnił.
-Widziałem - szept Josha tuż przy jej uchu sprawił, iż dziewczyna podskoczyła na ławce jak oparzona w wyniku czego z jej torby wysypały się wszystkie zeszyty. Spojrzała gniewnie na chłopaka.
-Przestraszyłeś mnie idioto! Co widziałeś?! - wydukała zbierając swoje zeszyty z podłogi. Josh zaśmiał się i spojrzał na nią jak na skończoną kretynkę. Rachael wywróciła jedynie oczami.
-Myślisz, że nie wiem, co zrobiłaś z Amelie? - rzucił z pewnością siebie unosząc przy tym jedną brew ku górze, co sprawiło, że wyglądał dość głupkowato. Serce Rachael odrobinę przyspieszyło. Czyżby wiedział kim jest?
-Nadal nie wiem o czym mówisz - uparcie szła w zaparte. Skąd on do cholery wiedział co z nią zrobiła?
-Oh, błagam cię nie udawaj głupiej. Jesteśmy po tej samej stronie i mamy ze sobą wiele wspólnego. Dziwie się, że jeszcze nie wyczułaś mojej aury - powiedział siadając obok niej na ławce.
Aury? Rachael nigdy nie przykuwała do niej uwagi, ale chłopak miał rację jego aura była silniejsza niż reszty i biło od niej niesamowite i przyjemnie ciepło. Jak mogła to przeoczyć.
-Jesteś jednym z nich - zaczęła zszokowana. Nigdy nie sądziła, że odnajdzie w szkole kogoś takiego.
-To tak wy wiedźmy dziś nazywacie medium? - zaśmiał się i szeroko się do niej uśmiechnął. -Ej wyluzuj nikomu nie powiem. Scott również jest medium, ale jesteś w niego tak wpatrzona, że na jego aurę również nie zwróciłaś uwagi. Suzie, którą zdążyłaś już poznać jest wilkołakiem. Jeszcze wiele rzeczy cię tu zaskoczy. -Gdyby coś, to śmiało wal do mnie, a teraz przepraszam muszę iść na fizykę - wydukał, po czym wstał, włożył ręce do kieszeni i odszedł zostawiając Rachael samą z ogromnym mętlikiem w głowie. Tysiące pytań przelatywało jej przez głowę, a co najgorsze - na żadne z nich nie znała odpowiedzi.

***

Po skończonych lekcjach Rachael udała się na boisko szkolne, gdzie Scott miał trening ze swoją drużyną. Usiadła wygodnie na trybunach i wyciągnęła książkę, by móc czytać między przerwami. Może i była nienormalna przychodząc tutaj tylko po to, by na niego popatrzeć, ale najważniejsze jest to, że sprawiało jej to niebywałą radość. Nigdy nie wierzyła w miłość od pierwszego wejrzenia aż do teraz.
-Hej, Rach! - usłyszała ten szarmancki i nieziemsko męski głos tuz przy swoim uchu w skutek czego aż podskoczyła na ławeczce. - Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć - dodał po chwili Scott i usiadł obok niej. Odwróciła głowę, by móc na niego spojrzeć, a w jej brzuchu tańczyły motylki. 
-Jak tam trening? - wycedziła nagle czując ściskającą gulę w gardle. Scott przeczesał ręką włosy i cicho westchnął.
-Przed jesiennym balem jest mecz, to będzie jakaś porażka. A właśnie...poruszając temat balu. Poszłabyś na niego ze mną? - wydukał unosząc jedną brew ku górze, a Rachael o mało nie spadła z trybun z wrażenia. Jak to możliwe, że przyszło mu z taką niebywałą łatwością? Ona z takim pytaniem nie mogłaby nawet wystartować po 10 latach znajomości. Jak widać jeszcze nie raz ją zaskoczy. -No wiesz, będziemy mieli okazję, by lepiej się poznać. - powiedział zachęcająco. Nad czym ty się jeszcze głupia zastanawiasz? Powiedź, tak! - krzyczała jej podświadomość.
-Tak, z chęcią na niego z tobą pójdę - odpowiedziała i uśmiechnęła się do niego słodko. 
-To świetnie! - ucieszył się Scott i wstał z krzesełka. - Wybacz, ale lecę pod prysznic. Będę wolny za jakieś 30 minut jeśli chcesz to odwiozę cię do domu - dodał. Rachael również wstała i schowała książkę do torebki.
-To na prawdę miło z twojej strony, ale przyjechałam swoim samochodem - powiedziała i cichutko westchnęła. Taka okazja spędzenia z nim czasu uciekła jej przed nosem. Pocieszała się faktem, że na balu spędzą ze sobą całą noc.  Scott pożegnał ją czułym cmoknięciem w policzek, a Rach stała jak zamurowana patrząc się na jego oddalającą się sylwetkę.
  Jeszcze przez kilka sekund blondynka wpatrywała się w oddalającego się chłopaka. Słyszała bicie własnego serca, które łomotało w jej piersi. Osunęła się na krzesełko. Przygryzła lekko dolą wargę, kiedy usłyszała z dołu śmiech. Racheael wywróciła oczami. Sądziła, że Amelie przyczepi się do niej tylko na początku pobytu w tej szkole, ale jak zauważyła dziewczyna nie miała zamiaru odpuścić. Czarownica schyliła się po swoją torbę i zeszła na dół.
  Amelie stała kilka metrów przed nią wraz ze swoją grupką. Rude włosy dziewczyny muskały jej twarz.
- Ty! - warknęła unosząc rękę do góry. Wskazała na nią palcem. - Trzymaj łapy z daleka od Scotta! Raz już ci to powiedziałam. A ja nie lubię się powtarzać.
- Wydaje mi się, że gdyby Scott byłby tobą zainteresowany to zaprosiłby cię na jesienny bal  - wypaliła bez zastanowienia.
Twarz Amelie zaczęła czerwienień. Na początku przybrała jasny róż, później ciemny, aż w końcu stała się purpurowa. Rachael miała wrażenie, że Amelie zaraz wybuchnie. Mogła trzymać język za zębami, ale oczywiście musiała być mądrzejsza.
- Nie zrobił tego - wycedziła po chwili dziewczyna - ponieważ rano zaprosił mnie. Idziemy, niech ofiara Storybrook zostanie sama!
Rach stała przez chwilę zdezorientowana. Zaprosił również Amelie? Przecież to nie trzymało się kupy? Potrząsnęła kilka razy głową, po czym cichutko westchnęła. Po 2h była już w domu.

***

Wreszcie nadszedł dzień meczu. Podekscytowani uczniowie powoli zajmowali swoje miejsca na trybunach. W ciągu tych dwóch tygodni od zaproszenia Scotta na bal aż do meczu nie wydarzyło się nic oprócz tego, że Rachael dostała się do szkolnej drużyny cheerleaderek. 
Zdenerwowana dziewczyna wyszła ze swoją grupą na boisko i wzięła głęboki wdech. Gdy rozbrzmiała muzyka zaczęły tańczyć układ, którego większość przebiegała pomyślnie, gdyby nie to, że podczas jednego z salt, które miała wykonać Rach przyjaciółka Amelie jej nie złapała w wyniku czego dziewczyna runęła na ziemię. Uczniowie zamarli, a dziewczynę ogarnęła ciemność. Obudziła się w szatni otoczona ciekawskim sznurem młodzieży czekających na przyjście szkolnej pielęgniarki.
-Jak się czujesz? - usłyszała nad sobą głos Scotta. Zamrugała kilka razy i spojrzała na niego. Wyglądał na wyraźnie zmartwionego. 
-Byli mnie biodro i kostka no i głowa, z resztą jest okej, przynajmniej tak sądzę - wydukała i cichutko westchnęła. Pielęgniarka dotarła jak najszybciej tylko mogła. Opatrzyła ją i rozgoniła dociekliwych i żądnych nowych plotek uczniów. 
-Ktoś ją musi odwieźć do domu - oznajmiła kobieta i spojrzała na nauczyciela wf-u oraz na Scotta.
-Ja to zrobię - odparł chłopak. Rachael pokręciła głową. -Nie możesz, musisz zagrać w meczu...i go wygrać.
Scott uśmiechnął się i podszedł do dziewczyny. Usiadł obok niej na leżance i ujął jej dłoń.
- Chłopaki sobie beze mnie poradzą - powiedział z uśmiechem - i nie kłóć się teraz. Zabiorę cię do domu.
  Rachael chciała coś powiedzieć, ale wystarczyło jedno spojrzenie chłopaka, aby zamilkła. Scott wziął ją na ręce bez żadnego wysiłku. Zupełnie jakby nic nie ważyła. Wyszli z gabinetu pielęgniarki. Na korytarzu oparta o ścianę stała Nicole. Jak tylko drzwi się otworzyły podniosła głowę, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Dzięki Bogu nic jej nie jest! - rzuciła, a po chwili spojrzała na Scotta - bo nie jest, prawda?!
- Wyluzuj - powiedział i postawił dziewczynę na ziemi - Rach, jest cała.
- Wyszła z boiska z klasą - zaśmiała się brunetka upinając włosy w kok. Scott również się zaśmiał.
- Em! Hello! Ja nadal tu stoją i was słyszę.
 Rachael założyła ręce na piersi i spojrzała na koleżankę, a później na Scotta. Ich spojrzenia spotkały się na moment, a ona spłonęła rumieńcem. Nicole wywróciła oczami.
- Zostawię was, gołąbki - zaśmiała się melodyjnie i tanecznym krokiem odeszła. Obejrzała się raz za ramię, a korytarz wypełnił wesoły śmiech dziewczyny. - Tylko się zabezpieczcie! - rzuciła przez ramię i zniknęła na najbliższym zakręcie.
- Będę udawać, że tego nie słyszałam - burknęła pod nosem blondynka i wsparła się na ramieniu chłopaka - Ee.. To znaczy..
- Nicole to Nicole - uciął i uśmiechnął się - Chodź, trzeba cię zawieźć do domu.
   Rachael westchnęła, kiedy chłopak znowu wziął ją na ręce. Nie protestowała.  Doszli do parkingu. Z daleka widziała już auto chłopaka. Miała tylko nadzieję, że przez to, że chłopak nie gra uda im się wygrać mecz. Scott otworzył drzwi i posadził ją na przednim siedzeniu. Po kilku sekundach siedział już obok niej.
- Hm.. Mogę cię o coś zapytać? - powiedziała nieśmiało i spojrzała na niego. Scott pokiwał głową. - To prawda, że zaprosiłeś Amelie na bal?
  Chłopak spojrzał na nią zdziwiony.
- Nie - zaprzeczył - zaprosiłem ciebie. Amelie pieprzy głupoty. Od zawsze tak było, a teraz jest zazdrosna, bo przyjaźnię się z tobą. - położył dłoń na jej kolanie - jeśli będziesz ją ignorować okaże się nieszkodliwa na środowiska. Szkodzi bardziej sobie niż innym, ale ludzie ze szkoły wiedzą jak jej unikać. Sama też się tego nauczysz.
- Wątpię, aby dała mi spokój - mruknęła i wyjrzała za okno - ale nie rozmawiajmy o tym.
  Reszta drogi minęła im na przekomarzaniu, który zespół jest lepszy. W końcu to Rachael wygrała razem z 30STM. Scott pomógł jej wejść do domu. Na szczęście babci dziewczyny nie było w domu i nie musiała się tłumaczyć dlaczego wróciła tak wcześnie do domu. Chłopak zaniósł ją do jej pokoju, a po krótkiej rozmowie opuścił jej dom żegnając ją słowami:
- Do zobaczenia w szkole.
- Na razie, Scott. - pomachała mu i usiadła na łóżku patrząc za nim. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tekst

land-of-grafic.blogspot.com

Katalog

http://katalog-opowiadan.blogspot.com/

...